Gmyz o migrantach w Niemczech: Potrafią wyciągnąć 3 tys. euro z różnych zasiłków
– Koszty, które idą za tak zwanymi uchodźcami, a tak naprawdę migrantami, są niebotyczne. Samo zwiększenie poczucia bezpieczeństwa obywateli dużych miast w Niemczech kosztuje niebagatalne pieniądze – mówił Gmyz w TVP Info.
– Pilnowanie dzielnic typowo imigranckich, tłumienie zamieszek - wszystko to generuje koszty w postaci drenażu finansów publicznych – dodał.
Gmyz o migrantach w Niemczech: Nie są żadną wartością dodaną
Jego zdaniem migranci, którzy przyjeżdżają do Niemiec, potrafią z różnych zasiłków "wyciągnąć nawet 3 tysiące euro miesięcznie".
– A to są ludzie, którzy w życiu nie zapłacili ani eurocenta składni zdrowotnej czy ubezpieczenia społecznego, nie płacą również podatków. To są ludzie, którzy nie są żadną wartością dodaną, tak jak byli migranci w XIX wieku, którzy budowali Stany Zjednoczone – ocenił.
Zwrócił również uwagę, że jedynie około 30 proc. migrantów, którzy przybyli do Europy po 2015 r., znalazło jakąkolwiek pracę.– Więc jest to gigantyczne wyzwanie dla systemów socjalnych i budżetowych – podkreślił dziennikarz.
Morawiecki: Polska nie da się złamać. Nie wpuścimy nikogo
Premier Mateusz Morawiecki napisał w poniedziałek w mediach społecznościowych, że "polityka otwartych drzwi dla migrantów to gigantyczny błąd Niemiec i Komisji Europejskiej". Szef rządu odniósł się w ten sposób do sytuacji na włoskiej wyspie Lampedusa, gdzie w ciągu kilku dni przybyło tysiące migrantów.
Zapowiedział, że Polska "nie da się złamać" i "stanowczo sprzeciwia się wpuszczaniu do Europy nielegalnie przemycanych imigrantów". Jak dodał, "relokacja nie rozwiązuje tej katastrofy", "a jedynym pomysłem brukselskich elit jest relokacja imigrantów z Lampedusy do … innych krajów UE, w tym do Polski". "To jak gaszenie pożaru benzyną" – ocenił.
"Nie wpuścimy NIKOGO! Polskie kobiety i dzieci będą BEZPIECZNE! Taka jest stawka tych wyborów" – podkreślił Morawiecki.